sobota, 8 września 2012

Z pamiętnika Mata - brzuszkowe historie



 Podróż do domu i pierwszych kilka godzin w nim – przespałem. Jak się obudziłem rozejrzałem się dookoła.
‘Ładny ten mój pokoik’ – pomyślałem.
Pierwsza noc minęła spokojnie. Z kilkoma następnymi było gorzej, ale o tym za chwilę. Rankiem, w sobotę przyjechała pani położna, która tłumaczyła rodzicom co robić, jak mnie kąpać, jak karmić. Mama przystąpiła do prób karmienia mnie. Niestety, ja nie chciałem ssać, a mamę bardzo bolało. Tak sądzę, że bolało bo płakała. A przecież ja wiem, że jak się płacze to z jakiegoś powodu.
Rodzice nie chcieli żebym był głodny, więc dokarmiali mnie mlekiem sztucznym. Niestety, połączenie mleka ze szpitala, mleka mamy i nowego modyfikowanego poskutkowało tym, że strasznie bolał mnie brzuszek. Płakałem, napinałem się, ale nic nie pomagało. Mama i tata masowali mnie, nosili, przytulali, śpiewali, ale on bolał. Ale, po kilku dniach samo przeszło. Co bardzo mnie ucieszyło bo mogłem już spokojnie poznawać otaczający mnie świat. To w tym czasie nasiusiałem mamie do rękawa szlafroka, o tym już było ale może przypomnę tę historię:

...od 4 rano bolał mnie brzuszek. Płakałem. Mama z tatą na zmianę albo oboje na raz się mną zajmowali. Masowali mi brzuszek, bujali, nosili, całowali. Ale on bolał cały czas. Widziałem, że rodzice nie mają już siły. Około 9 rano zaczęło przechodzić. Akurat mama zmieniała mi pieluszkę. Nie uśmiechała się. Więc postanowiłem ją rozweselić. Nasiusiałem jej do rękawa szlafroka. Zadziałało :) A brzuszek przestał boleć...

Po przejściach z bolącym brzuszkiem nastał czas uśmiechów. Zauważyłem, że mam pewną moc. Jak ktoś się nade mną pochylał, a ja się uśmiechałem to ta osoba odwzajemniała mój uśmiech – nawet jak wcześniej była smutna. Postanowiłem więc robić to jak najczęściej i do wszystkich. 


"Mama, a możesz mnie jeszcze raz pobujać? Bo fajnie było :) "




CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo, za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz :)