wtorek, 12 listopada 2013

to ja jestem dziwna?

Taka sytuacja:
Mati bawi się jeździkiem. Jesteśmy na terytorium niczyim, albo lepiej rzecz ujmując - w miejscu publicznym, gdzie każde, w tym przypadku dziecko, ma prawo do zabawy wszystkim co się tym miejscu znajduje.
Mati na moment schodzi z jeździka, ale cały czas trzyma go za 'ucho' - bo to lew.
Do Matiego podbiega dziewczynka. Starsza o co najmniej rok (albo taka wyrośnięta). Siada na lwie, odpycha mojego syna i odjeżdża. Mateo w lekkim szoku, stoi i patrzy. Ja w większym, bo całą sytuację widzi mama dziewczynki. I NIC!


I teraz pytanie. Czy to ma być nauka, że musisz walczyć o swoje? Nawet siłą? Czy to prawo dżungli, kto silniejszy ten ma lwa?

Mnie rodzice od zawsze powtarzali, że nie można bić, kopać, gryźć, wyrywać zabawek. I tego samego uczę moje dziecko. Jak próbuje zabrać komuś zabawkę albo uderzy (nie twierdzę, że tego nie robi - znakomita większość dzieci robi! ) to ja reaguję. Ale nie chcę, żeby się okazało, że to on jest bity i kopany bo się nie obroni ( co jest jednoznaczne z tym, że sam komuś - w afekcie - nie przyłoży).
Możliwe, że z Matim będzie tak jak ze mną...
Jak byłam mała, bawiłam się w piaskownicy. Do tej samej piaskownicy razem z babcią przychodził chłopak  - starszy ode mnie o jakiś rok, może dwa. Za każdym razem mi dokuczał. A to pociągnął za włosy, a to zabrał wiaderko. Ja zawsze byłam grzeczna. Ale pewnego dnia chłopak przesadził... Sypnął mi piaskiem w oczy. A ja, wstałam, zgarniając przy tym swój szpadelek. Podeszłam do niego i przywaliłam mu w głowę. Babcia chłopaka się zahiperwentylowała z wrażenia. Zaczęła krzyczeć na moją mamę, że tak nie można... Tylko, jak jej wnuk mi dokuczał nie zareagowała ani razu.

Dobrze byłoby gdyby dziewczynka od lwa nigdy nie trafiła na kogoś komu akurat miarka się przebierze.

Pozdrawiam,
Mama Mata

11 komentarzy:

  1. Bo niektórzy sami są niewychowani, więc i tego uczą swoje pociechy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziwne te matki innych dzieci. Kilka razy musiałam zareagować i zwrócić uwagę obcym dzieciom, bo paniusie-mamusie plotkują sobie, dzieci samopas i biją, gryzą, szczypią. Byłam gotowa na konfrontację z mamuśką, ale widać pasowało jej, że ktoś inny jej dziecko próbuje wychować...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, ten problem mają praktycznie wszyscy moi znajomi, których dzieci już chodzą i korzystają z placów zabaw czy innych miejsc publicznych, gdzie bawią się dzieci. Niestety prawo dżungli rządzi :/ Rodzice nie reagują, czym dają przyzwolenie na takie zachowanie. No a dzieci szybko się uczą, że jeśli chcą być akceptowane to muszą wpasować się w ten "agresywny" styl zabawy. Ech...

    OdpowiedzUsuń
  4. "Dobrze byłoby gdyby dziewczynka od lwa nigdy nie trafiła na kogoś komu akurat miarka się przebierze." - nie u dziecka winy bym szukala tylko u rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak. I właśnie o to chodzi, że jak trafi na kogoś kto jej zwyczajnie odda, to ona poniesie konsekwencje tego, że rodzice jej nie wychowywali.

      Usuń
  5. Pewnie w końcu trafi się ktoś komu miarka się przebierze, a szkoda bo to nie jej wina tylko rodziców którzy ją tak "wychowują"...

    OdpowiedzUsuń
  6. To wynik braku dobrego wychowania u dzieci. Rodzice nie powinni tego tolerować i zwracać dzieciom uwagę. Niestety to teraz nagminne. Nie dziwmy się, że potem wyrastają z dzieci egoistyczni dorośli. Serdecznie pozdrawiam.
    http://balakier-style.pl/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo, za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz :)