Ale to jeszcze nic - bo o tym fakcie wielu znajomych by zapomniało. Ale potem założyłam fanpejdż, i co??? I zaprosiłam wszystkich znajomych.
Uwielbiam swoich znajomych i cieszę się, że mają czas i ochotę odwiedzania bloga.
Dzięki temu, że o blogu wiedzą wszyscy znajomi Królika i sam Królik (nie jeden) też, to nie mogę sobie na blogu... jakby to napisać ładnie... pomarudzić. Pomarudzić na męża co wstał lewą nogą, ma muchy w nosie, bo za chwil kilka dostanę telefon albo maila od jakiegoś znajomego, że jak to, że tak nie można, że mąż też człowiek. No też - z muchami :)
Są sprawy o których nie chcę dzielić się ze światem, choć dzielenie się własnym życiem (zakrawające o Wielkie Oko Big Brother) jest w cenie. Czytując inne blogi (sporadycznie, bo mam kilka swoich ulubionych, ale zdarza mi się dryfować po internetowym oceanie) dochodzę do wniosku, że niektórzy lekko przesadzają. O miłości, radości, podróżach, lakierach miło się czyta. Dobrze też gdy na blogu pojawiają się tematy trudne ( pod warunkiem, że autor pisze z sensem). Ale o infekcjach intymnych, wysypkach skórnych ( nie dzieci!!!) czy problemach natury gastrycznej? No bez przesady.
Dużo słoneczka Wam życzę :)
Są sprawy o których nie chcę dzielić się ze światem, choć dzielenie się własnym życiem (zakrawające o Wielkie Oko Big Brother) jest w cenie. Czytując inne blogi (sporadycznie, bo mam kilka swoich ulubionych, ale zdarza mi się dryfować po internetowym oceanie) dochodzę do wniosku, że niektórzy lekko przesadzają. O miłości, radości, podróżach, lakierach miło się czyta. Dobrze też gdy na blogu pojawiają się tematy trudne ( pod warunkiem, że autor pisze z sensem). Ale o infekcjach intymnych, wysypkach skórnych ( nie dzieci!!!) czy problemach natury gastrycznej? No bez przesady.
Dużo słoneczka Wam życzę :)
Mama Mata