poniedziałek, 21 lipca 2014

Urlop od dziecka



Ostatni weekend spędziliśmy w górach - w Kościelisku. Nie z własnej inicjatywy, nie z widzimisie, aczkolwiek z nieprzymuszonej woli.


Moja przyjaciółka, którą znam od 25 lat, wychodziła za mąż. A, że wraz z obecnie już mężem, kochają góry... wyprawili wesele w Tatrach. To jak wzruszające było to dla mnie przeżycie, jak piękny był ślub, jak cudowne wesele ( jedno z lepszych, jak nie najlepsze na jakim byłam) i jak przeżywałam to wydarzenie pozostawię dla siebie, ale powiem Wam jedno... to była noc pełna miłości, radości, wspomnień i wzruszeń.

Gdy usłyszałam, że sobotnie weselisko zahaczyć ma o piątek i poniedziałek, trzecim okiem zobaczyłam jak moi rodzice jadą z nami i na czas wesela zajmują się Mateo, ale poza tym jesteśmy wszyscy razem.
Jednak finalnie Mat został z Babcią i Dziadkiem, a my, wyrodni rodzice, pojechaliśmy na imprezę. Od piątkowego południa do niedzielnego wieczora. To był pierwszy raz, jak Mat był beze mnie dłużej niż jedną noc. Małż ma taką pracę, że zdarzają mu się kilkudniowe wyjazdy, ale ja- matka jestem stale na podorędziu.



I co? Gdy ruszyliśmy spod domu było mi dziwnie... Później tęsknotę przykrył relaks, ale nie na długo. Dzwoniłam kilka razy dziennie, nie po to żeby sprawdzać tylko dlatego, że brakowało mi syna. On niespecjalnie chciał ze mną rozmawiać i bynajmniej nie dlatego, że pochłonięty był zabawą (choć bawił się świetnie - jak to z dziadkami, którzy poświęcają wnukowi 100% uwagi, albo 120 nawet :) ). Gdy wróciliśmy Mati powitał nas umiarkowaną radością i lekkim dąsem. Ale wieczorem, gdy czytałam mu bajkę powiedział najpiękniejsze słowa dla matki:  Mamusiuuuu, kocham cię, już jesteś.

Podziwiam, nie to złe słowo, nie podziwiam a spoglądam ze zdziwieniem na  rodziców którzy oddają swoje dzieci na kilka dni 'żeby odpocząć' i albo jadą na wakacje, albo świetnie się bawią w towarzystwie. Absolutnie tego nie neguję, może nawet trochę zazdroszczę, że tak potrafią. Nim nastąpił ten weekendowy urlop od dziecka byłam skłonna dać się przekonać do kilku dni tylko z mężem. Ale teraz? Sorry, no way. Jedna noc, ale więcej? Nie  I nie dlatego, że jestem matką polką, która nikomu nie powierzy opieki nad swoim dzieckiem, bo wszystko wie najlepiej. Nie dlatego, że altruizm przysłania mi oczy... Po prostu, jesteśmy rodziną (Mama, Tata i Dziecko) i powinniśmy trzymać się razem. Zawsze!




Mama Mata

7 komentarzy:

  1. Początki są najtrudniejsze, ja pamiętam jak zostawiłam Lulcię na pierwszą noc bez mamy i taty dzwoniłam co 5 min w końcu mama powiedziała, że wyłączy telefon. Jednak nasze najdłuższe rozstanie było dwu dniowe cały weekend i były takie chwile, że czułam się źle było mi tęskno, ale z drugiej strony były i plusy. Zazwyczaj jednak sprzedajemy Lulcię na jedną noc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, na jedną noc rozumiem, bo taki 'reset' się przydaje. Ale nie rozumiem gdy urlop trwa dwa tygodnie...

      Usuń
  2. Chyba nie umiałabym odpocząć na takim urlopie. To trochę tak jakbym zostawiła męża... Teraz jesteśmy rodziną. Rodziną 2+1. A rodzina trzyma się razem. I odpoczywa też :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nigdy nie zostawiłam Filipa z nikim na dłużej niż 3 godziny;) A wakacje bez dziecka, to dla mnie byłaby męczarnia, a nie wypoczynek. Poza tym, rodzina jest jednością i powinna się trzymać razem;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do odwiedzenia nowo otwartego studia fotograficznego które ma w swojej ofercie zdjęcia ciążowe dziecięce rodzinne i wiele innych. https://www.facebook.com/agnieszkakrakowskafotostudio

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo, za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz :)