niedziela, 7 września 2014

Tego się nie spodziewałam...



Nie spodziewałam się tego… Phi, bzdura, oczywiście, że się trochę spodziewałam. W końcu poszliśmy na zajęcia pokazowe. W końcu podpisaliśmy wstępną chęć oddania dziecka… Trzecim okiem widziałam jak mój najcudowniejszy książę wędruje z plecaczkiem i znika za brązowymi drzwiami… Mój Syn – przedszkolak.
Ratunku!!!
Od, mniej więcej początku sierpnia, cały internet przepełniony jest rozdygotanymi Mamuśkami, walczącymi z własnym strachem o swoje dzieci rozpoczynającymi edukację przedszkolną. Ja, byłam ponad to… Bo przecież Mati jest za malutki, z pewnością to jeszcze nie czas. Może, jak skończy 3 lata…
Jednak, wiedząc przecież doskonale, gdzie i po co idziemy, udaliśmy się na zajęcia pokazowe do Przedszkola. Jest to oddział darmowy, ale przedszkola niepublicznego.





Ja się trzęsę ze strachu. Biorąc pod uwagę fakt, że ani ja, ani Tata Mata nie chcieliśmy chodzić do przedszkola… Nie mam dobrych przeczuć. Ja, gdy moja mama mnie zaprowadzała do przedszkola wołałam: Mamusiu, ja już będę grzeczna, tylko mnie nie zostawiaj!!! ( a warto dodać, że byłam bardzo grzecznym dzieckiem).

Na zajęciach adaptacyjnych byliśmy. Podobało mu się. Ale jemu wszędzie się podoba, o ile jest ktoś z rodziny, ja, Tata Mata, Babcia, Dziadek. Gorzej będzie, jak zostanie z obcymi ludźmi. Ja sobie tego nie wyobrażam. Kompletnie.

Nie pozostaje mi jednak nic innego, jak spróbować. Daję nam 3 tygodnie, Matiemu właściwie. Jeśli po 3 tygodniach będzie płacz na samą myśl o przedszkolu... to poczekamy do przyszłego roku.
A może mu się spodoba? Może ilość zabawek, dzieci i atrakcji przysłoni mu brak mamy? W sumie, chciałabym żeby w przedszkolu był od 9 do 13… to nie tak strasznie długo…



W piątek byłam na spotkaniu z dyrektorką przedszkola. Specjalnie dla mnie, bo zebranie właściwe odbywało się przed 1 września, przeprowadziła przyspieszony kurs bezbolesnej adaptacji. Powiedziała mi, żebym, Broń Boże, nie opowiadała dziecku jak to ja nie cierpiałam chodzić do przedszkola. Powiedziała też coś, co mnie zmroziło (bo wyobraziłam sobie moje dziecko) – Nie wolno odprowadzać dziecka do sali, tylko wychowawczyni przychodzi i zaprowadza sama. A dlaczego? Bo jak dziecię zobaczy mamę w drzwiach, to przez cały dzień od tych drzwi nie odejdzie. Zrobiło mi się strasznie przykro, że Mateusz mógłby stać cały dzień pod drzwiami czekając na mamę, która go zawiodła, bo porzuciła. To pewne, tego mu nie zrobię!

Dała listę rzeczy, które Mat musi mieć ze sobą pierwszego dnia: 3 komplety ubrań (od majtek i skarpetek po koszulki i spodnie), kapcioszki, kalosze, bandanka, chusteczki nawilżane, poduszeczka i kocyk, szczoteczka do zębów i strój na gimnastykę. Dużo tego… 
Mati w poniedziałek w przedszkolu zostanie na 1,5 godziny. We wtorek i środę też. Później zobaczymy. To będzie jego czas adaptacji, ale też… mój J

Mnie przyświeca jeden cel, chcę, żeby Mój Najukochańszy Syn się rozwijał, miał możliwość poznania dzieci, nowych zabaw, zyskał przydane umiejętności i nauczył się współistnieć w grupie. I będę silna… J Tak sądzę…
I mam nadzieję, że do przedszkola będzie szedł z takim uśmiechem, jaki miał na wczorajszym spacerze w lesie...






                                   


Mama Mata


22 komentarze:

  1. To naprawdę ciężkie chwile, ale jak dobrze wszystko pójdzie to może będzie tak ja u mnie. Wczoraj córka się mnie pyta, czy jutro jest wolny dzień? Ja odpowiadam, że tak, a ona na to, że szkoda, bo ona chce do przedszkola :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieci z reguły są odważne i szybko się przyzwyczajają do nowości, także będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, bo na ten moment jest ciężko. Choć wtorek lepszy od poniedziałku :)

      Usuń
  3. ja za rok będę rozdygotana. stresa mam już dzisiaj. nasze dziecię pewnie pójdzie w świat, ciekawe nowego. matka będzie dygotała... . 3mamy kciuki żeby u Was cały czas było fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) Dziś młodzież obudziła się z katarem, więc do przedszkola nie idzie :)

      Usuń
  4. Trudna chwila oddać malucha właściwie w nieznane ręce, ale tak bywa. Pewnie się szybko przystosuje i będzie świetnie spędzał czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trudna... Ale wiem, że on bardzo lubi dzieci i lgnie do nich. A jak się przez miesiąc nie przystosuje to cóż... poczekamy do następnego roku.

      Usuń
  5. Przedszkole to bardzo dobre wyjście dla dziecka. Początki mogą być trudne, ale jak załapie to pewnie mu się spodoba :) I będzie wśród rówieśników a to świetna sprawa dla dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest główny powód dla którego go posłaliśmy do przedszkola. :)

      Usuń
  6. Wiesz, mam wrażenie, że to właśnie rodzice robią z przedszkola jakiegoś zjadającego dzieci potwora i swoim zdenerwowaniem wywołują niepokój u swoich maluchów. Mój Kuba raz usłyszał od swojego Taty, że ten nie lubił chodzić do p-kola i niestety również u niego wywołało to początkową niechęć do tego miejsca. Na szczęście dość szybko zaadaptował się w nowym miejscu i do dziś dzień uwielbia tam przebywać. Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, to prawda, rodzice robią duży raban wokół przedszkola, ale z drugiej strony, jak dziecko jest prawie przez 3 lata non-stop przy mamie to ciężko się rozstać i jemu u jej :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. No to trzymamy kciuki , u mnie takie same dylematy tyle że ja jednak jeszcze ten rok chociaż poczekam . Za słaba psychicznie jestem . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też mam wrażenie, że to ja jestem bardziej słaba psychicznie niż moje dziecko :)

      Usuń
  8. Bu! Niezłe porady uzyskaliście, ale coś w tym jest. Dobrze, że mam jeszcze trochę czasu na taki strach. A kto wie, może synek przejdzie to jakoś bezboleśnie? A w przedszkolu pozna nowych kolegów i koleżanki, nauczy się nowych rzeczy itd. Jest dużo plusów. Trzymam kciuki za powodzenie całej akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio, to jest stres. Dla mnie ogromny. Teraz jesteśmy z gilem w domu, ale od poniedziałku dalej będziemy się adaptować. I ja i Mat :)

      Usuń
  9. U nas decyzja spontaniczna....moj Maluszek w pkolu?Wole chyba to niz zlobek...bo Maja jeszcze bardzo malutla....a moze nam sie tak wydaje?moze te dzieci bardziej samodzielne niz my myslimy?matki to maja stresa :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba masz rację, dzieci są samodzielne, a to mamy mają większego stresa niż dzieci. :)

      Usuń
  10. mam nadzieję, że Wasza adaptacja postępuje:-) trzymam kciuki za dobre wspomnienia i dobre emocje:-) Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, Mateo przeziebiony :( siedzi w domu. Ale mam nadzieje, ze w srode juz pojdzie :)

      Usuń
  11. No i jak ta Wasza adaptacja? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przerwana, bo Mati z gilem. Ale dziś był już i nie było źle :)

      Usuń

Dziękuję bardzo, za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz :)