Niedaleko naszego domu jest plac zabaw. Słyszałam o nim kiedy Mati był malutki. Że praktycznie nikogo na nim nie ma, że są fajne atrakcje dla dziecka. Szczerze powiem, zapomniałam o nim kompletnie. Ale wczoraj mi się przypomniało, więc dziś się tam wybraliśmy.
Faktycznie, plac zabaw jak w jakimś opuszczonym mieście (żywego ducha nie było), chociaż po butelkach po piwie widać, że ktoś tam przychodzi (tylko w innych godzinach). Teren może nie był sterylnie czysty, ale nie można też powiedzieć, że syf wszechobecny.
Z resztą... jakie to ma znaczenie?
Najważniejsze, że Mateo oszalał z radości. W prawdzie szukał 'dzidzi' do zabawy, ale myślę, że mama choć trochę zastąpiła tłum dzieciaków :)
jaki słodziak uroczy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy!
k&k
http://islandofflove.blogspot.com/
dziękuję i pędzę do Was :)
Usuńmały słodziak !!! A jakie ma cudne oczy :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
OdpowiedzUsuńuroczy chłopiec ! :) ile już ma ? :>
OdpowiedzUsuńdziękuję :) 19 miesięcy ma :)
Usuń