Mam katar. I kaszel. I jak przystało na prawdziwego mężczyznę podczas choroby jestem 'na nie'.
Ale, dziś przyjechał Dziadziuś Miruś i zły nastrój na trochę minął.
To moje przeziębienie to nie jest wina sanek na których byliśmy w niedziele, bo już wtedy miałem kaszel, ale bez gorączki. Teraz, niestety, ta też się przyplątała. Jednak, jestem dzielny i już za kilka dni znów pójdziemy na sanki.
Katarowi już podziękujemy..!
OdpowiedzUsuńPS. Pozdrowienia dla Mirusia:))
Najszczęśliwszy Dziadek na Świecie :D
Usuń