Często bywam w IKEI... Nie da się ukryć, nie mam tam daleko a jak mówi mój mąż - to taki mój mały kościółek :) Wszystko tam jest fajne... :) W kuchni na placu zabaw w IKEI moje dziecko szaleje. Przestawiało garnki, gotowało, dawało pić wszystkim misiom. Wraz z Babcią nie mogłyśmy wyjść ze sklepu bez miniaturowych garnków i przyrządów do mieszania.
Wracając do kucharza. Niesamowite jest jak mały człowiek, obserwując rodziców naśladuje ich zachowania. Mati zobaczył, że ja solniczką solę np mięso, to sam się rwie żeby robić to samo. Jak widzi, że coś kroję, to biegnie po swój nożyk (zabawkowy, plastikowy, bezpieczny - żeby nie było ) i kroi.
Słodzi herbatę, miesza, próbuje...
Może w przyszłości będzie kucharzem? A może ogrodnikiem? Albo wziętym prawnikiem? Albo kierowcą zawodowym? Albo informatykiem po tatusiu i wujku chrzestnym? Kto wie... Najważniejsze, że teraz ma frajdę :D
I jeszcze Mateuszowa fascynacja samochodem - wiadomo, facet :)
Mama Mata
Super masz kucharza! To teraz trzeba Św. Mikołaja o kuchnię poprosić ;p (ta z Ikea jest świetna!)
OdpowiedzUsuńwiadomo, wszystko z IKEA jest świetne :D ale chyba, nie będziemy prosić Mikołaja o kuchnię :) Niech ma na placu zabaw IKEI coś czego nie ma w domu :)
OdpowiedzUsuńJejku Jak ja bym chciała żeby mój Gabryś już tak kombinował z udawanym gotowaniem :D
OdpowiedzUsuńWidać, że ma frajdę z kucharzenia:) Dobrze że nabywa także doświadczenia w gotowaniu;))
OdpowiedzUsuń