piątek, 1 listopada 2013
Nie ma brum bruma!
Matka - czyli ja, pocwałowała wczoraj do IKEI i nabyła dziecku siedzonko. Kawałek plastiku, ale odpowiedniej wysokości. Tron, można by rzec - dla małego Królewicza.
Mateo rozsiadł się dziś rano na owym niebieskim tronie i tonem nie znoszącym sprzeciwu zażądał: Mama, to! (wskazując na książeczkę o różnego rodzaju pojazdach - otrzymaną w prezencie od pewnej bardzo miłej Kasi). Matka, wiadomo, dziecku chce dogodzić. Sięgnęłam po książkę i zaczęłam czytać. Raz przeczytana, pokazane obrazki, krótka dyskusja o tym co jest duże, co małe, co robi brum a co wrum, co lata po niebie a co jeździ. Za chwilę przeczytana drugi raz, pokazane obrazki, krótka dyskusja itd.
Po trzecim razie stwierdziłam, że książeczkę zmienimy na inną. Wzięłam Kubusia Puchatka. Zaczęłam czytać, ale po jednym zdaniu moje dziecko powiedziało:
"Nie ma brum bruma. Nie!" - rzucił Puchatkiem, wskazał na czytaną wcześniej książkę: "Mama, to!"
I tak, Mati i ja przeczytaliśmy jedną książkę pięć razy pod rząd :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak książka fajna, to można i dziesięć razy czytać;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńprawda, prawda :)
UsuńOhoho! No faktycznie, tron nie byle jaki! :) A co do książki do podpisuję się pod wypowiedzią Filipiej mamy ;D
OdpowiedzUsuńtron jak się patrzy :) A z książkami się zgadzam, absolutnie :)
UsuńDla dziecka nie nudne, ale ja rodzica czytającego owszem. :) Trzeba pomyśleć o kilku książeczkach o autach :)
OdpowiedzUsuńMamy kilka ale Mati zapałał ogromną miłością do tej jednej :D
Usuńmoja córa robi to samo, jak sobie upatrzy jakąś książeczkę może ją czytać bez przerwy przez cały dzień....:)
OdpowiedzUsuńFajne to, jak dziecko ma taką radość z książeczki :)
UsuńAle się cieszę, że trafiłam w gusta Matiego :) :) Książeczka się spisuje, a to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie, trafione w 100 % :) dziękujemy :)
Usuń