Dziecię mi się pochorowało. No, może pochorowało to za mocne określenie. Przeziębiło się. Ale gil do pasa. Chodzi ten mały człowiek rozdrażniony, bo go pewnie głowa boli, a do tego mu się nudzi, bo od poniedziałku w domu siedzi. Matka na głowie staje, a jak już jej się kończą pomysły to na pomoc Babusię lub Dziadziusia woła. Od trzech dni, stałym rytuałem jest wyciskanie soku z pomarańczy oraz owego spożywanie. Mateo rwie się sam do wyciskania, co trwa 5 razy dłużej- ale nigdzie nam się nie spieszy, a frajdę chłopinka ma :)
I dziś, na przykład, jako, że kumulacja nudów była przyjechał z odsieczą najpierw Dziadziuś na chwilkę, a później Babusia.
Pozdrawiamy serdecznie życząc dużo zdrowia wszystkim :)
Garść najnowszych foto :)
Nos zawalony :( ale bajka fajna :)
O, tu nos mam zatkany :(
Tak się bawię, jak mi się nudzić zaczyna :)
A tu, po rytualnym sporządzeniu soku z gumijagód (pomarańczy) następuje picie na kuchennym blacie :)
A tu z Dziadziusiem dzisiejsze szaleństwa :)
Mama Mata
Dorosłego przeziębienie nieźle wymęczy a co dopiero dziecko, które nie wie co się dzieje i nic sobie nie pomoże.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Mateuszka :)
http://femmexlikexme.blogspot.com/
Dziękujemy :)
UsuńLepiej już? :)
UsuńLepiej :) Dzięki :) Dziś szaleje jak przystało na dwulatka :D
UsuńChorzy pozdrawiają chorych! Zdrowia!!
OdpowiedzUsuńDuzo zdrowia dla Was :)
UsuńZdrówka!
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
UsuńZdróweczka!!!
OdpowiedzUsuńDziekujemy ;)
UsuńPozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńtomaszki.blogspot.com
My rowniez :)
Usuń