Autorka – z pochodzenia szwedka stała się uwielbiana przez miliony pisarką, a przygody Alberta zostały przetłumaczone na 30 języków. Gunilla Bergstrom od początku lat 70-tych napisała i zilustrowała ponad czterdzieści książek, z czego większość to przygody Alberta. W niektórych bohater ma lat 4, w innych 5 i 6. Opisują historie, jakie się małemu chłopcu przydarzyły. Każda z nich niesie za sobą przekaz i ważną dla młodego człowieka pointę. Albert Albertson, to dość typowy kilkulatek. Ma problemy jak każde dziecko: nie może zasnąć, boi się starszych dzieci, robi wszystko, żeby tata się z nim bawił, ma mnóstwo ‘ważnych’ spraw do załatwienia przed wyjściem do przedszkola.
Mati w swojej biblioteczce ma 6 tytułów:
Nieźle to sobie wymyśliłeś, Albercie.
Dobranoc Albercie Albertsonie.
Pospiesz się, Albercie.
Sprytnie, Albercie.
Nakładem wydawnictwa Zakamarki, dotychczas ukazało się 9 pozycji.
Nam brakuje: „Albert i potwór”, „Kto straszy, Albercie?” oraz „Albert i tajemniczy Molgan”. Dwóch pierwszych
nie mamy nie bez powodu. Po prostu, jeszcze nie jesteśmy na etapie ‘strachów’ i
nie musimy oswajać tego tematu. A ostatniej, bo to też jeszcze nie nasza
‘bajka’.
Nieźle to sobie wymyśliłeś, Albercie.
Albert uwielbia się bawić. Uwielbia jak bawi się z nim tata. Ale
tata czasami ma ochotę poczytać gazetę, zamiast bawić się z synem. Albert lubi
też taty skrzynkę z narzędziami. Gdy tata chce mieć chwilę spokoju pozwala mu z
niej korzystać. Tylko nie wolno ruszać piły. Tata powtarza to z uporem maniaka
nie odrywając oczu od gazety. Jednak Albert, znajduje sposób, żeby wzbudzić
zainteresowanie taty. Pomysłowy z niego kilkulatek.
Dobranoc Albercie Albertsonie.
Chłopiec nie chce spać. Dziś ma inny pomysł na wieczór. Jednak taka,
ze stoickim spokojem spełnia każdą jego prośbę, z nadzieją, że syn w końcu
zaśnie. Czyta bajkę, przynosi nocnik i szczoteczkę do zębów, podaje szklankę
soku, zmienia zalaną przypadkiem resztką soku pościel, przegania lwa z szafy,
szuka misia. Ręka do góry, kto zna ten scenariusz? J W końcu, zmęczony
tata… zasypia przy kanapie, pod którą ukrył się zaginiony miś.
Kto obroni Alberta?
Albert niedawno wprowadził się na nowe osiedle. Nie zna tu nikogo, a
starsi chłopcy nie są zbyt przyjaźni. Ma on tajemniczego – wymyślonego
przyjaciela. Ale pewnego dnia wymyślona postać znika, bo Albert poznaje
prawdziwego przyjaciela – Wiktora. Z początku jest cudownie, we wszystkim się
zgadzają. Jednak przy kolejnych zabawach okazuje się, że nie tak łatwo mieć
prawdziwego przyjaciela. Chłopcy gniewają się na siebie, obrażają, biją. Ale po
każdej sprzeczce potrafią się pogodzić.
Pośpiesz się, Albercie.
Jak każdy kilkulatek, Albert nie spieszy się do przedszkola. W
drodze do kuchni, gdzie czeka tata ze śniadaniem napotyka bardzo ważne sprawy,
które musi załatwić. A to sweter, a to kółko od mercedesa, którego przecież,
tak długo szukał, a to książka o wężach, którą musi teraz przejrzeć. ‘Tak,
jeszcze tylko…” to przewodnie hasło tej historii. I tutaj, odwołuję się do Was
Drodzy Rodzice… znacie to? J
Czy jesteś tchórzem, Albercie?
Albert nie jest tchórzem. On po prostu nie lubi się bić, nie lubi
się awanturować. Nie jest grzeczniejszy od innych dzieci on nie lubi się bić.
Jest silny, ale nie lubi się bić. Jak się okazuje, ma ku temu jeden ważny
powód… Jaki? Przeczytajcie J
Sprytnie, Albercie.
Co wykombinuje pięciolatek, żeby starsi kuzynowie zrozumieli, że nie
jest już mały? I, że dużo rozumie? I, że może z nimi grać w karty? Otóż, jak
przystało na pomysłowego, i bardzo rozumnego chłopca, wymyśli coś, co ukaże go
w zupełnie innym świetle.
Gwarantuję, że w małym Albercie każdy Rodzic znajdzie kawałeczek
swojego Dziecka. Ba, moje dziecko, mimo, że wyjątkowe i niesamowite, ma mnóstwo
cech Alberta. Bo zachowania Alberta to zachowania milionów kilkulatków, które
nie zmieniają się na przestrzeni lat.
Mama Mata
Ciekawe te Alberty. Nie mamy, nie znamy. Może warto poznać?
OdpowiedzUsuńPoczytajcie. Bardzo fajne :)
UsuńMy mamy taką alternatywę do Alberta Misia Marysia i jej codzienne dylematy, przygody, zagwostki :)
OdpowiedzUsuńA tego nie znam :) Muszę się zapoznać :)
UsuńZnamy, znamy... "Pospiesz się, Albercie" rozbawiła mnie bardzo, świetny sposób tłumaczenia dziecku świata! :)
OdpowiedzUsuńTytuły bardzo ciekawe, pewnie, jak większość nowoczesnych książek dla dzieci, przekazują wiele informacji, wyjaśniają dziecku świat, ale te ilustracje... dla mnie są okropne. I niestety zauważam to w większość nowoczesnych książek. Dlatego właśnie mój syn nie ma jeszcze ani jednej tej nowoczesnej książki. Krążą w internecie recenzję, a ja nie znalazłam nic wartego obejrzenia w sklepie, a co dopiero kupienia :/
OdpowiedzUsuń