Podróż do domu i pierwszych kilka godzin w nim
– przespałem. Jak się obudziłem rozejrzałem się dookoła.
‘Ładny ten mój pokoik’ – pomyślałem.
Pierwsza noc minęła spokojnie. Z
kilkoma następnymi było gorzej, ale o tym za chwilę. Rankiem, w sobotę
przyjechała pani położna, która tłumaczyła rodzicom co robić, jak mnie kąpać,
jak karmić. Mama przystąpiła do prób karmienia mnie. Niestety, ja nie chciałem
ssać, a mamę bardzo bolało. Tak sądzę, że bolało bo płakała. A przecież ja
wiem, że jak się płacze to z jakiegoś powodu.
Rodzice nie chcieli żebym był głodny,
więc dokarmiali mnie mlekiem sztucznym. Niestety, połączenie mleka ze szpitala,
mleka mamy i nowego modyfikowanego poskutkowało tym, że strasznie bolał mnie
brzuszek. Płakałem, napinałem się, ale nic nie pomagało. Mama i tata masowali
mnie, nosili, przytulali, śpiewali, ale on bolał. Ale, po kilku dniach samo
przeszło. Co bardzo mnie ucieszyło bo mogłem już spokojnie poznawać otaczający
mnie świat. To w tym czasie nasiusiałem mamie do rękawa szlafroka, o tym już
było ale może przypomnę tę historię:
„...od 4 rano bolał mnie brzuszek. Płakałem. Mama z tatą na
zmianę albo oboje na raz się mną zajmowali. Masowali mi brzuszek, bujali,
nosili, całowali. Ale on bolał cały czas. Widziałem, że rodzice nie mają już
siły. Około 9 rano zaczęło przechodzić. Akurat mama zmieniała mi pieluszkę. Nie
uśmiechała się. Więc postanowiłem ją rozweselić. Nasiusiałem jej do rękawa
szlafroka. Zadziałało :) A brzuszek przestał boleć...”
Po przejściach z bolącym brzuszkiem nastał
czas uśmiechów. Zauważyłem, że mam pewną moc. Jak ktoś się nade mną pochylał, a
ja się uśmiechałem to ta osoba odwzajemniała mój uśmiech – nawet jak wcześniej
była smutna. Postanowiłem więc robić to jak najczęściej i do wszystkich.
"Mama, a możesz mnie jeszcze raz pobujać? Bo fajnie było :) "
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo, za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz :)