czwartek, 6 września 2012

pół roczku

Tak jest. Dziś o godzinie 8.38 skończyłem pół roczku. Co się działo przez ten czas? Niesamowicie wiele. Nauczyłem się mnóstwa przydatnych rzeczy. Umiem mówić: mabamabadamabada. Umiem śmiać się w głos jak ktoś mnie łaskocze, albo po prostu rozśmieszy. Mam wyrafinowany kulinarny gust i byle jakie smaki mnie nie interesują. Jak marchewka to słodka, jak banan to wyrazisty, jak królik to najlepszej jakości.

Ponieważ już jestem niemalże dorosłym mężczyzną postanowiłem podzielić się z Szanownymi Czytelnikami swoimi wspomnieniami...
Ale zacznijmy od początku...


I nadszedł ten dzień. Wtorek, 6 marca 2012 roku, godzina 8.38. Urodziłem się.  
Zaraz po tym, jak panie w niebieskich strojach wyjęły mnie z brzucha mamy- mama miała cesarskie cięcie -  i na chwilkę mi ją pokazali,  zostałem wywieziony przed salę operacyjną. Tak czekał już tata. Uśmiechał się do mnie. I drżącymi rękoma robił mi zdjęcia.
Przewieziono mnie do pokoju w którym było kilkanaścioro dzieci, w takich samych jak ja łóżeczkach na kółkach. Chwilkę się porozglądałem i poczułem się zmęczony po tym emocjonującym poranku. Zamknąłem więc oczy i zasnąłem. Obudził mnie głód. Jakaś kobieta w białym stroju podała mi butelkę. Zjadłem z niej całe 5 ml... Najedzony, przewinięty poszedłem spać dalej. Po kilku godzinach zabrali mnie do mamy. Nie zdążyłem się nią nacieszyć, bo po kilkunastu minutach zabrali mnie z powrotem do sali z płaczącymi dziećmi.
Dopiero następnego dnia wieczorem mama po mnie przyszła. Zabrała mnie i już się nie rozstawaliśmy. Byłem bardzo szczęśliwy, że jesteśmy razem. W pokoju w którym leżeliśmy z mamą były jeszcze dwie inne mamy ze swoimi synkami. Jeden z nich mocno płakał - chyba był głodny. Ja i kolega obok byliśmy spokojni. Budziliśmy się na jedzenie, przewijanie, przytulanie i szliśmy spać dalej.
Codziennie ktoś nas w szpitalu odwiedzał. Tata, babcia, druga babcia, dziadek, prababcia. Chyba muszę być kochany, skoro takie kolejki do mojego łóżeczka na kółkach się ustawiały. 
Urodziłem się we wtorek. W piątek mogliśmy wyjść do domu. Cieszyłem się bardzo, bo chciałem już zobaczyć swoje łóżeczko, swój pokój, swój dom...

CDN...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo, za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz :)